czwartek, 3 grudnia 2015

PiSem po kieszeni!



Dzisiaj chciałbym napisać kilka słów o tak zwanym podatku bankowym. Takie coś wymyślili sobie miłościwie nam panujący politycy PiSu. Projekt jest już w sejmie, błyskawicznie została przekazana marszałkowi, a podatkiem zostaną objęte wszystkie banki działające w naszym kraju. Zarówno te krajowe jak i te, które mają siedzibę poza granicami kraju, ale tutaj posiadają swoje oddziały.

Ile zyska na tym państwo? Według wstępnych wyliczeń ekonomistów będzie to nawet sześć miliardów złotych rocznie. Skąd wezmą się te pieniądze? Z opodatkowania wszystkich aktywów, podatkiem w wysokość 0,03 procenta miesięcznie (oczywiście tam po przecinku jest jeszcze więcej cyferek, ale to raczej nie ma dla nas większego znaczenia).

Znaczenie będzie miała jednak reakcja banków na taki oto podatek. Bo nie ma co się oszukiwać, banki nie będą na tym stratne, bo uderzą po swoich klientach. Może nie w jakiś drastyczny sposób, bo nikt przecież nie odda pieniędzy ze swojego konta. Okiem ekonomisty amatora oceniam jednak, że oprocentowanie lokat spadnie jeszcze niżej. Kiedyś można było zostawić pieniądze nawet na 12%, a dzisiaj? Banki oferują jakieś śmieszne i żałosne 2,5%, a podejrzewam, że od lutego, kiedy ustawa wejdzie w życie będzie to nawet 1,5, albo niecałe 2%. 
0,03% miesięcznie to niby grosze. W skali kraju to sześć miliardów rocznie.


Oczywiście sejm twierdzi, że przez ten podatek nie wzrosną kredyty dla konsumentów i firm. Oczywiście nie wzrosną, ale lokaty zmaleją i będzie mi trudniej oszczędzać. Pewnie dojdą też do tego opłaty za prowadzenie konta, za korzystanie z bankowości mobilnej... Gdzieś te pieniądze muszą się znaleźć. Nie wierzę, że banki ot tak za darmo je oddadzą!

niedziela, 11 października 2015

Afera „Horsegate” - gdy koń zamienia się w woła

Będąc na fali afer, dziś opowiem wam o "Horsegate". Skandal nie dotyczy piosenkarzy, ale jedzenia. Choć afera miała miejsce dwa lata temu, warto o niej przypominać...



A może słyszeliście o Horsegate”? Jeśli oglądacie TV i macie dobrą pamięć, to z pewnością tak. Sytuacja miała miejsce w 2013 roku w Wielkiej Brytanii. W produktach zaklasyfikowanych jako wołowina wykryto... koninę. Oszustwo ujawnił Irlandzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności, a miejscem akcji okazały się supermarkety Tesco. Jednym z „fałszywych” produktów był hamburger „Everyday Value” zawierający 29 procent koniny. Dochodzenie doprowadziło do usunięcia ze sprzedaży około 10 milionów burgerów. Sprzedaż produktów spadła w Wielkiej Brytanii o prawie 50 procent. 

Afera ma jednak podwójne dno. Sęk w tym, że Brytyjczycy, to naród, który kocha konie. Może i nie jest to ten typ uwielbienia, jakim Egipcjanie darzyli koty w Starożytnym Egipcie, jednak mieszkańcy wysp mają ogromny respekt do tych zwierząt. 

Takich sytuacji jest znacznie więcej. Weźmy chociażby Polskę i sól spożywczą, którą, być może ja czy ty, zajadałeś się ze smakiem razem z pomidorem i ogórkiem. Pamiętacie? Na pewno...

Powyższe sytuacje, a pewnie było ich więcej, pokazują jak niewiele wiedzą ludzie o tym co jedzą i jak dalekich manipulacji mogą dopuścić się producenci żywności. W zasadzie cały ten system spożywczy opiera się na zaufaniu. To trochę jak z polityką. Nie brzmi to optymistycznie, prawda?

wtorek, 4 sierpnia 2015

50 centów na koncie 50 Centa

Naprawdę ciężko w to uwierzyć, co ludzie są w stanie zrobić dla pieniędzy... Ja rozumiem różnego rodzaju sytuacje i okoliczności, ale jeżeli ktoś dla kasy obdziera się z reputacji, to już nie za bardzo rozumiem co jest grane... O czym mówię? Prawidłowe pytanie jest takie, o kim mówię!

A mówię o 50 Cencie. No przecież to jedna z legend nie tylko amerykańskiego hip-hopu, ale także muzyki popularnej w ogóle. Tymczasem on przegrał proces z Leviston i ma zapłacić jej pięć milionów dolarów. To jakieś dziesięć milionów złotych, no może piętnaście... Ale przyznajcie, że dla takiej gwiazdy to pewnie kropla w morzu niepotrzebnego szmalu. Tymczasem 50 Cent nie chce zapłacić tych pieniędzy, bo twierdzi, że... zbankrutował!

I wszyscy mówią: "halo, halo", jak mogłeś zbankrutować, skoro dookoła Ciebie tyle złota, a na samych zdjęciach na Instagramie czy Facebooku złoto i diamenty więc biją z lewa i prawa? Muzyk zaczął więc kombinować... Stwierdził, że luksusowe samochody nie były kupione, a jedynie wypożyczone z agencji, że złote zegarki wcale nie były oryginalne, a słynne murzyńskie łańcuchy jubiler mu przerabiał co jakiś czas, by wyglądały jak nowe!

No pomyślcie - to takie obdarcie się na własne życzenie z resztek swojej godności! No chyba... No chyba, że mówi prawdę, ale wtedy rzuca to cień w zasadzie na całą branżę, która udaje, że jest nie wiadomo jak bogata, a tak naprawdę wszystko jest na pokaz? No bo z drugiej strony, trzeźwo myśląc... Czy z muzyki można dorobić się zegarków za miliony i osiemnastu samochodów za kolejne miliony? Sam nie wiem do końca co o tym wszystkim myśleć, ale sprawa wręcz musi mieć drugie dno.

50 Cent - ile jest warty?
50 Cent - ile jest warty?

wtorek, 9 czerwca 2015

Co za kraj! Co za ludzie!



No i jedne wybory już za nami, ale to wcale nie oznacza, że przedwyborcze obietnice się skończyły... Można stwierdzić,  że chyba nawet wręcz przeciwnie! Przed nami wybory parlamentarne, które w obecnej sytuacji będą wręcz szalenie ważne dla rozkładu politycznej siły w naszym państwie...
Ale to ma być przecież blog o ekonomii, a nie polityce, dlaczego więc łączę te dwa fakty? Bo są to fakty nierozerwalne! Oczywistym jest, że w roku przedwyborczym rząd będzie starał jak najbardziej nam odpuścić, żeby zacisnąć pasa najlepiej w drugim i trzecim roku, aby już w czwartym i piątym powrócić do starych zasadach i żebyśmy myśleli, że "za ich rządów to w sumie nie było tak źle...".

Więc na dzień dobry - aby mój post nie wydał się Wam jakimś bujaniem w obłokach - zobaczcie, że rząd już przygotowuje się do podwyższenia kwoty wolnej od podatku! Spodziewam się - tak samo zresztą jak dziennikarze tego najlepszego moim zdaniem radia - że jest to tylko i wyłącznie prezent dla obywateli, bo poparcie Platformy Obywatelskiej spada... 

Chcesz mieć pieniądze? To je sobie schowaj.
Chcesz mieć pieniądze? To je sobie schowaj.


No ale chciałbym wam też ta po prostu po ludzku wytłumaczyć czym jest ta kwota wolna od podatku... Otóż jeżeli zarabiamy poniżej progu tej kwoty, nie musimy płacić od niej podatku dochodowego, choć warto to zaznaczyć, że niepłacenie podatku i tak nie zwalnia nas z obowiązku złożenia zeznania rocznego (czyli PITa) przez podatnika. Od 2009 roku kwota wolna od podatku w Polsce wynosi 3091 złotych, a rząd planuje zwiększyć ją do ośmiu tysięcy czyli całkiem sporo. 

A na koniec na poprawę humoru kwoty wolne od podatku w innych krajach - na przykład na Cyprze jest to prawie dwadzieścia tysięcy euro, czyli pieniądze, które polski pracownik zobaczy w ciągu roku jak świnia niebo. Dziękuję, pozdrawiam i dobranoc.



sobota, 11 kwietnia 2015

Mińsk i żarówki - słowa klucze na dziś

Całkiem niedawno - z tydzień, albo może dwa tygodnie temu (ten czas leci mi tak szybko...), zmienialiśmy czas w naszych zegarkach. Temat to nudny i oklepany, dlatego nie poruszę go dzisiaj bezpośrednio, a zwrócę za to uwagę na inny fakt, który przez przypadek odkryłem. Bo według naukowców, błędem współczesnego świata jest to, że nie żyje on zgodnie z naturalnym trybem funcjonowania człowieka. A jaki jest ten naturalny tryb? To tryb pracy poczas gdy świeci słońce.

Wyobraźcie sobie, że w średniowieczu, i nawet później (aż do wynalezienia żarówki), przedsiębiorcom nie opłacało się prowadzić po ciemku działalności gospodarczej. Po prostu się nie opłacało! Koszty oświetlenia pomieszczania, wielokrotnie przekraczałyby bowiem zysk, jaki przynosiły usługi czy produkcja. Wszystko zmieniło się dopiero wtedy, gdy na świecie pojawiły się pierwsze żarówki i zostały one produkowane na masową skalę.

A tak a propo żarówek - też zauważyliście, że coraz częściej je zmieniacie? Jak donoszą media, coraz krótsza żywotność produktów to nie przypadek, a działalność celowa wielkich firm i koncernów, które nie dość, że zarabiają dzięki temu jeszcze więcej pieniędzy to pozwalają rozkręcać krajowe gospodarki. I to widać dla przykładu na sprzęcie AGD. Stare, co prawda nieekonomiczne i nieestetyczne pralki Polar czy słynne lodówki Mińsk, w niektórych domach naszych babć chodzą do dzisiaj, a my? A my naszego nowego Samsunga z kostkarką w rodzinnym domu naprawialiśmy już dwa razy i w końcu wymieniliśmy na jakąś tam lodówkę Beko. Przypadek? Kiedy więc cieszysz się, że zarabiasz coraz więcej i więcej - to pieniądze i tak wracają do korporacji i koncernów. Im się pieniądz musi zgadzać. Ty masz mieć złudzenie, że go tylko masz...

Staroć, złom, a działa i chłodzi od 1970 roku. Czy to nie dziwne?

wtorek, 10 lutego 2015

Pracownik - tryb czy najważniejsze koło gospodarki?



Jako człowiek zawsze zainteresowany ekonomią zawsze gdzieś obijały mi się ekonomiczne konferencje czy to w Krynicy czy to w Ciechocinku, ale ostatnio dowiedziałem się, że już od ponad dwudziestu lat takie spotkania odbywają się także w Toruniu... Taką konferencję nazwano w tym roku "Welconomy", a piszę o niej, gdyż chciałem podzielić się pewnym spostrzeżeniem... Wpadło mi ono do głowy tuż po przejrzeniu programu tej "imprezy".

Welconomy to ekonomiczna konferencja, która odbywa się w Toruniu.
Welconomy to ekonomiczna konferencja, która odbywa się w Toruniu.


Wyobraźcie sobie, że polskiej sławy ekonomiści będą tam bowiem dyskutować między innymi o sytuacji pracowników w firmach i korporacjach z... socjologicznego punktu widzenia! Naprawdę dość ciężko w to uwierzyć, bo przecież od lat nie pamiętam, żeby kogokolwiek w ogóle obchodziło co dzieje się z pracownikami, gdy są eksploatowani. A tymczasem jeden z organizatorów i były minister powiedział w jakiejś gazecie, że przy dzisiejszej pracy, niektórzy są już w wielu trzydziestu lat wypaleni do cna, zwalnia się ich za brak wyników i zatrudnia nowych... Z punktu widzenia ekonomicznego? Bardzo dobrze! Nic tylko bić brawa! A tutaj ku mojemu zaskoczeniu (podobno) okazuje się, że ekonomiści widzą problem i nowe trendy są takie, by firmy bardziej dbały o pracowników, dawały im wolne, dłuższe urlopy i tak dalej i tak dalej...

Tutaj do głowy przychodzi mi także przykład któregoś ze skandynawskich państw, które wprowadziło (bez szkody dla ekonomii i gospodarki!) sześciogodzinny dzień pracy. Wszyscy w urzędach dostaną tyle samo pieniędzy i jak się okazało, pracując tylko sześć godzin są tak samo efektywni (bo nie przesadzajmy, że bardziej), niż jak gdyby pracowali po osiem godzin.

Jest nadzieja w sercu! Chociaż jest też obawa, że to tylko czcze gadanie, a Polscy przedsiębiorcy dający prace są po prostu zbyt chciwi. Poza tym jeżeli mówimy dopiero o „trendach” to wiecie jak to jest – „trendy” do naszego kraju docierają z kilkunastoletnim opóźnieniem…

czwartek, 22 stycznia 2015

Może akcje? A może jednak konto?

Przyznam szczerze, że jestem dość oszczędnym człowiekiem i odłożyłem trochę grosza. Zastanawiałem się jednak ostatnio, czy grzecznie odłożyć jednak ten szmal na jakąś nisko oprocentowaną lokatę, czy zaryzykować i zainwestować swoje pieniądze w akcje?

Poczytałem o tym trochę w internecie i przynajmniej dowiedziałem się (bo wcześniej byłem absolutnie zielony), co trzeba zrobić, by w ogóle stać się posiadaczem chociaż jednej akcji. Trzeba więc albo przystąpić do Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych albo po prostu stać się klientem Biura Maklerskiego. No i mieć trochę pieniędzy w pogotowiu - nie wiem jak wy, ale ja największe zaufanie mam do banku Ferratum.pl. Jeżeli jednak chodzi o akcje, to według specjalistycznych witryn, lepiej skorzystać z tej drugiej opcji, gdyż ma ona szerszy wachlarz możliwości, a w Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych można korzystać tylko z ograniczonych, wybranych form oszczędzania albo w zasadzie w tym wypadku nie skłamię, gdy napiszę, że zarabiania.

Akcje czynią ludzi bogatymi.
Na akcjach ludzie zarabiają od wielu lat...


Zaskoczyła mnie trochę informacja o tym, że inwestowanie na giełdzie powinno mieć charakter długofalowy. Do tej pory myślałem, że kupuję jakieś akcje, sprzedaje je z dwustu procentowym zyskiem i jestem maharadżą. Jak się okazuje, wcale to tak nie wygląda, poza tym ryzyko jest jednak spore. Trzeba dobrze znać rynek, a poznawanie go dopiero w momencie, w którym chciałbym zainwestować uznałem za nierozsądne i pochwalę się Wam, że jestem posiadaczem... konta oszczędnościowego. Trudno. Powoli, ale pewnie. Czuję się lepiej w takim układzie.

Zwłaszcza, że przyznam się też do wtopienia sporej ilości pieniędzy w bawienie się z Bitcoinem, czyli tą wirtualną walutą. Na początku kursy były mocno wahające się, więc kupiłem kilka jednostek, licząc, że znowu skoczą w górę tak jak miało to miejsce wcześniej. Niestety tak się nie stało, szał na Bitcoina jakoś tak ostygł, jego pozycja się ugruntowała na poziomie, który przyprawił mnie o kilka finansowych zmartwień.

#akcje #obligacje #konta oszczędnościowe #zarabianie #ryzyko #pieniądze #Bitcoin



Słupki, słupeczki...

Słupki, słupeczki...