czwartek, 18 września 2014

Szkoci i ich pieniądze



Wręcz muszę poruszyć dzisiaj bardzo aktualny temat, pozornie tylko nie związany z ekonomią, a tak naprawdę przesiąknięty nią do szpiku kości. Chodzi referendum dotyczące niepodległości Szkocji. Mało kto zdaje sobie sprawę, że oddzielenie Szkocji od Wielkiej Brytanii może być katastrofą z czysto ekonomicznego punktu widzenia, a taki punkt widzenia jak doskonale wiecie najbardziej mnie intryguje.

Powiedzmy jednak o pewnych szczegółach. Chodzi głównie o to, że oczywistym jest, że w przypadku odłączenia Bank Centralny Wielkiej Brytanii przestanie chociażby utrzymywać szkockie instytucje finansowe - nie ma więc pewności skąd on będą miały i czy w ogóle będą w stanie chociażby udzielać kredytów lub obsługiwać te kredyty, które cały czas są zaciągane. Poza tym nie ma co ukrywać, że finansowa zapaść zawsze w świecie ekonomii nie grozi największym państwom, ale tym najmniejszym i do tego raczkującym. Właśnie o pierwszych krokach prawdopodobnie nowego państwa ciekawie piszą tutaj.

Tymczasem co ciekawe, że władze a nawet premier Szkocji uważają, że będzie wręcz odwrotnie - za słowami mają iść czyny i ponad trzy tysiące przedsiębiorców, którzy ogłosili już, że to oni rozkręcą gospodarkę, jeżeli kraj odłączy się od Wielkiej Brytanii. Największą niewiadomą są jednak rynki finansowe, które na dobrą sprawę nie są w stanie określić, jakie skutki będzie miało pozytywne rozpatrzenie referendum.



Nie wiadomo więc, czy Szkocja zyska na swojej chęci bycia krajem niepodległym, pewnym natomiast jest to, że Wielka Brytania na pewno na tym straci – nie tylko ze względów ludnościowych, ale także terytorialnych. A to z kolei może oznaczać chociażby problemy dla polskich emigrantów, którzy przecież licznie osiedlili się na wszystkich wyspach położonych na północ od Europy.

A dlaczego Szkoci w ogóle chcą tego referendum? Polecam chociażby ten artykuł.

Słupki, słupeczki...

Słupki, słupeczki...