Jako człowiek zawsze zainteresowany ekonomią zawsze gdzieś
obijały mi się ekonomiczne konferencje czy to w Krynicy czy to w Ciechocinku,
ale ostatnio dowiedziałem się, że już od ponad dwudziestu lat takie spotkania
odbywają się także w Toruniu... Taką konferencję nazwano w tym roku
"Welconomy", a piszę o niej, gdyż chciałem podzielić się pewnym
spostrzeżeniem... Wpadło mi ono do głowy tuż po przejrzeniu programu tej
"imprezy".
Welconomy to ekonomiczna konferencja, która odbywa się w Toruniu. |
Wyobraźcie sobie, że polskiej sławy ekonomiści będą tam
bowiem dyskutować między innymi o sytuacji pracowników w firmach i korporacjach
z... socjologicznego punktu widzenia! Naprawdę dość ciężko w to uwierzyć, bo przecież
od lat nie pamiętam, żeby kogokolwiek w ogóle obchodziło co dzieje się z
pracownikami, gdy są eksploatowani. A tymczasem jeden z organizatorów i były
minister powiedział w jakiejś gazecie, że przy dzisiejszej pracy, niektórzy są
już w wielu trzydziestu lat wypaleni do cna, zwalnia się ich za brak wyników i
zatrudnia nowych... Z punktu widzenia ekonomicznego? Bardzo dobrze! Nic tylko
bić brawa! A tutaj ku mojemu zaskoczeniu (podobno) okazuje się, że ekonomiści
widzą problem i nowe trendy są takie, by firmy bardziej dbały o pracowników,
dawały im wolne, dłuższe urlopy i tak dalej i tak dalej...
Tutaj do głowy przychodzi mi także przykład któregoś ze
skandynawskich państw, które wprowadziło (bez szkody dla ekonomii i
gospodarki!) sześciogodzinny dzień pracy. Wszyscy w urzędach dostaną tyle samo
pieniędzy i jak się okazało, pracując tylko sześć godzin są tak samo efektywni
(bo nie przesadzajmy, że bardziej), niż jak gdyby pracowali po osiem godzin.
Jest nadzieja w sercu! Chociaż jest też obawa, że to tylko
czcze gadanie, a Polscy przedsiębiorcy dający prace są po prostu zbyt chciwi.
Poza tym jeżeli mówimy dopiero o „trendach” to wiecie jak to jest – „trendy” do
naszego kraju docierają z kilkunastoletnim opóźnieniem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz